Ja siedzę i patrzę na ten autoportret. I jest w nim coś … magicznego? no nie, jakiś nastrój? to na pewno. Ula Poncyljusz patrzy z niego na nas i jest taka prawdziwa. Można “malować” i “malować”. Można “nakładać kolory na płaszczyznę w określonym porządku” ale to nie daje gwarancji udanej pracy. A ten autoportret to coś więcej niż akwarela.
Czyżby wschodziła nam kolejna gwiazda akwareli ?
Artykuł dokończę później bo już jestem zmęczony
a dla odwiedzających – kupujcie prace Pani Urszuli – to będzie dobra inwestycja